Przychodzi histeryczka do lekarza i lamentuje, szlocha, wrzeszczy, mdleje, lekarz nic nie mówi, wypisał receptę po łacinie i odesłał babę. Ta wraca następnego dnia i mówi, że nie mogła zrealizować tej recepty, bo w każdej aptece się tylko śmieli. Co pan tam napisał? Lekarz: Korzeń Adama ile trzeba.
Jak mój ojciec za młodych lat pracował jako sanitariusz w pogotowiu (łapał punkty na studia, bo za pochodzenie nie miał), to jak przyjeżdżali do niby omdlałej histeryczki i orientowali się o co chodzi, to mówił do lekarza (taki, tak, lekarze w karetkach jeździli), że trzeba przeprowadzić badanie ginekologiczne, od razu "odzyskiwały" przytomność.
