Cytat:
@Berion,
już o tym rozmawialiśmy kiedyś, nie zgodziłeś się; nawet miałem dopisek dla Ciebie zrobić
W skrócie powtórzę: jak dla mnie oczywistym jest, że "plik" jest tylko i aż abstraktem dla człowieka, takim samym jak np. "litery dysków-partycji". Personifikując komputer: pliki są dla komputera zbyteczne, wręcz to dla niego dodatkowa praca, którą musi wykonać aby przedstawić obraz danych człowiekowi.
Innym abstraktem, różniącym się nieznacznie, również służącym do organizacji danych - są owe biblioteki. W wykonaniu Apple biblioteki są całkowicie odłączone od pliku, funkcjonują bez niego w przestrzeni dostępnej dla użytkownika; w przeciwieństwie do np. bibliotek typu tar czy bibliotek Windows (Mój Komputer, Moje Obrazy itd). Stąd uznaję Apple za innowatora
A to, że masz "fizyczny dostęp" jest iluzją. Równie dobrze mógłbym się upierać, aby mi OS na ekran wywalał JPEG w systemie binarnym, bo jak nie, to ja nic nie widzę. Albo wszystkie litery A zamienić na kotki.
Weź niebieską tabletkę, to zobaczysz Matrix, bo na razie w nim tkwisz
|
Dobrze wiem, że jest abstraktem, ale takim nad którym mam kontrolę. Wiem, że jak skopiuję magiczną ikonkę to mi się wszystkie zajmowane sektory przez ów plik przeniosą - i to jest niezbędne do pracy i kontroli swoich danych.
Biblioteki to kolejny, dodatkowy poziom abstrakcji, który uwiązuje mnie na smyczy. Nie potrzebuję tego. To jest dla ZU.