Ja dopuszczam taką myśl, a nawet rozumiem, że za niską płacę i jeszcze nie daj Bóg traktowania jak szmatę przez pracodawcę to wszelka motywacja do pracy znika (są przecież różne sytuacje życiowe i nie zawsze jest alternatywa, nie zawsze można/znajdzie się lepszą). Ale to nie jest moja wina, a ja jestem po prostu zwykłym klientem - to jest relacja sprzedawca <-> klient, a nie pracownik <-> zły pracodawca. Tymczasem odnoszę wrażenie, że jestem intruzem... i to mnie wkurza.
Nie oczekuję płaszczenia się tylko normalnego podejścia do klienta jak człowiek do człowieka.