Ale Czeczenki są OK, bo mi sprzedają fajki za 5 zł.
Fajnym językiem gadają. Prawie zawsze zaczynają się kłócić która mi sprzeda i najpierw łagodnie rosyjskim łamańcem - coś tam rozumiem, a jak uśmiech schodzi z twarzy, to przechodzą na ten swój gardłowy.
Dziś to zbiegły się do mnie wszystkie i awantura była, że hej. Kłócą się o logistykę biznesu, czy ja mam być przypisany do jednej, czy do której trafię.
Mi to ryba, i tak znam szefową, jak nie miałem pieniędzy, to mi dała na kredyt cały karton i jeszcze pytała czy mi nie pożyczyć 20 zł

Potem mi powiedziała, że to za to iż dałem bezdomnemu Pakistańczykowi 5 zł, widziała. No dałem, fakt.