I to jest dynamiczna rozgrywka. Stawiając choćby tego Dooma obok dzisiejszych FPS, te wypadają strasznie ślamazarnie.
Zapomniałem jeszcze dopisać dwóch rzeczy:
Obowiązkowe tutoriale wprowadzające, które w skrajnych przypadkach potrafią zmarnować człowiekowi ponad godzinę... Strzałki wskazujące gdzie trzeba się udać, poziomy-tory-bobslejowe, podświetlone obiekty (na szczęście można shackować i wywalić specular mapy

), kamery pokazujące otwierające się gdzieś tam drzwi etc. etc. Wydawca/deweloper traktuje nas jak kretynów.
Druga rzecz, która mnie skrajnie irytuje to moda na squad. Biegają z nami trzeszczące do głośnika mośki (najczęściej marines

), przeszkadzając w strzelaniu (to w zasadzie takie "place holdery", bo strzelają na boki, a często staną w miejscu w którym ja chciałem stanąć...). Nie można posłuchać muzyki, odgłosów otoczenia, nic, bo biegają i drą te swoje plastykowe mordy na okrągło (a jak nie oni to jakiś dowódca). Słuchać się też ich nie da bo są zwyczajnie tępi (idiotyczne dialogi, idiotycznie się zachowują etc. etc) - mają się chyba wpasowywać do poziomu przeciętnego Kowalskiego.
No właśnie, a skoro już przy nim jesteśmy. Mam "kolegę z piaskownicy", który szukał "dobrych gier na plejstacje". Poszedłem z jełopem do sklepu, jako że niezna j. angielskiego (polskiego zresztą też niezbyt dobrze... za to biegle włada "łaciną"

), wcisnąłem mu Uncharted 2 po Polsku. I co się okazało, wszystkie wstawki filmowe skipował (ponieważ "nie interesuje go gadanie tylko napierdalanie"), żadnej zagadki nie potrafił rozwiązać bez jutuba. Kompletne dno intelektualne. I dla takich baranów tworzone są teraz gry.