Problem z OC jest tego rodzaju, że samochodem można jeździć w zasadzie tylko po ulicy a rowerem nie. Nie da się tego łatwo i sprawiedliwie egzekwować.
Ciężko wymagać od brzdąca który jeździ na rowerze po drodze osiedlowej i podwórku dla zabawy opłacenia składki OC.
A podstawy uzasadnione są, jak mi rowerzysta przerysuje bok to kto mi za to zapłaci? Koleżanka naprawiała z AC, ponad 1000zł za malowanie maski.
To nie są podstawy?.
Na jakiej podstawie wyciagasz wniosek ze nie ma podstaw

? Bo takich przypadków jest relatywnie mało?
Ale są i dla kierowców stanowią problem, bo rowerzysta ucieknie po chodniku i nic mu nie zrobisz, a szkoda jest.
Niektórzy kierowcy aut nigdy nie spowodowali wypadku i tez OC płacą co roku, Choć wypadków zrobili mało. Tzn wcale. Ba mogą wcale nie jeździć tylko płacić OC za auto w garażu gotowe do jazdy. OC sie płaci nawet za przyczepę, tyle że jest niskie. Nawet jeżeli się jej nie używa to OC musi być. A za rower który aktywnie uczestniczy w ruchu nie? why?
Więc dobrze by było podzielić rowery/rowerzystów na tych którzy mogą jeździć po normalnej jezdni, oraz na tych co mogą co najwyżej po drogach osiedlowych. I te pierwsze powinny mieć przeglądy opłaty itd. Tyle że bez sieci ścieżek rowerowych nie dałoby się wtedy za bardzo jeździć rowerem, chyba że po chodniku.
Ale moim zdaniem i tak lepiej po chodniku niż po jezdni, bo rowerzyście bliżej do pieszego niż do samochodu. Nie wiem skąd ten idiotyczny przepis ze nie można po chodniku.