Męczę Impossible. Całkiem fajnie - ciężko mi przechodzi to przez gardło - casualowo, ale fajnie, że można grać na wyższym poziomie trudności zachowując wszystko z poprzedniego przejścia gry (nie mylić z Game+, który w tej grze oznacza co innego). Lubię też podział na rozdziały, więc jeśli nie czujemy się na siłach lub nie lubimy któregoś to można przejść do następnego.
Polecam montaż następujących zabawek:
Pierwsza broń to najlepiej shotgun (góra) z piłą (dół), trzonki najlepiej takie, które umożliwiają ulokowanie wszystkich czterech slotów z upgrade'ami (tak aby broń miała maksymalny DMG i jak najlepszy Rate of Fire - na początku jest z tym ciężko, ale po ukończeniu gry dochodzą mieszane schematy na +3). Do tego bonusy do obrażeń i koniecznie elektryczność.
Shotgun (ewentualnie kołkownica, ale z rozpryskiem) jest świetny na wszystko we miarę średnim zasięgu (na daleki nie ma sensu bo wszystko i tak do nas ochoczo przybiega). Przy bliskim spotkaniu najlepiej ciągnąć diaxem i po to tutaj elektryczność. Szczególnie dobre na "skorpiony", które są cholernie szybkie i zanim zdążymy wspawać drugą serię to licho zdąży się już na nas rzucić (bardzo dobra jest również na te rzygające, których shotgun nie bardzo chce rozczłonkowywać).
Na drugą broń polecam dziewiczy Contact Beam. Montaż podobny, z tym że zamiast elektryczności lepiej dać stazę. Upgrade'y lepiej dać w prędkość przeładowania i magazynek.
Góra jest dobra na te kończyny ze wrzodami (bossowie/sub-bossowie) i obce nekromorfy. Dół jak oblegnie nas stado tych dzieci, wtedy wszystkie dookoła zamieniają się w krwawą zupę (w przypadku tych czarnych, które mogą przeżyć staza daje nam czas na poprawkę) i jest czas na przeładowanie.
Mnie najlepiej się morduje tak jak powyżej opisałem, ale pewnie są też inne równie skuteczne konfiguracje. Mimo początkowych narzekań na chaos w tym systemie budowania broni, zmieniłem zdanie i uważam że jest ciekawszy niż stary z predefiniowanymi sprzętami. Trzeba tylko poświęcić na to trochę czasu i skompletować potrzebne części.
Mam nadzieję, że żaden psychiatra tego nie czyta.