Pa rampamer
Zlotowicz 
Data rejestracji: 24.10.2006
Lokalizacja: Zachlajki
Posty: 10,028
|
Niestety, polskie serwisy rzeczywiście lecą głównie nagłówkami. Dlatego z polskich subskrybuję jedynie te, co do których mam pewność że nie zawiodę się poświęcając kilka sekund na zapoznanie się z treścią. Tu nawet nie chodzi o brak czasu, bo to wiele nie zajmuje, a o irytację.
W przypadku bardzo niewielkiej liczby stron które jak dotąd są całkiem w porządku, czytam większość newsów - dotyczy to szczególnie branży technologicznej. Nawet jeśli dany nagłówek nie do końca mnie interesuje, to wiem że w rozwinięciu znajdę informację, która została napisana w możliwie najciekawszy sposób, że redaktor dołożył starań, żeby temat (jaki by nie był) przedstawić tak, aby news się spodobał. Sam staram się przynajmniej od czasu do czasu napisać jakąś informację w formie krótkiego felietonu, a nie bezdusznej notki, żeby czytało się takie cuś gładko, ale z przyjemnością. Większość stron to jednak bełkot i masówka. A najgorsze jest to, że tworzony przez profesjonalistów, którzy obrali tę drogę, jako mimo wszystko, na krótką metę, najbardziej opłacalną.
W przyszłości i tak czeka nas model płatnego dostępu do treści - to jest nieuniknione. To nie znaczy, że reklama jako forma marketingowa się wyczerpie, ale bez wątpienia będzie przybierać inne formy, uciekając po trosze od tego co znamy dziś - a na pewno nie będzie dawała takich zysków jak dziś. Obecne kłopoty TVP wynikają m.in. właśnie z kryzysu reklamy w telewizji, która przez całe lata opierała się finansowo w dużym stopniu na reklamie właśnie. Za bardzo przerzuciliśmy się na internet, żeby telewizja mogła wyżyć z reklam.
Jak tak obserwuję media internetowe, nie mogę nie zgodzić się z tymi, którzy wieszczą rychły spadek znaczenia wszelkiego rodzaju blogów i tym podobnych form jednostronnego przepływu informacji. Kierunek jest ten sam co w przypadku artykułów i komentarzy w popularnych serwisach - czy Wy pamiętacie, że kiedyś takie komentarze się czytało(!)?
Blogi powstały jako forma wypowiedzi aktywnych komentatorów (znacznie rzadziej kreatorów) treści. Powstają przede wszystkim na podstawie źródeł, a zastąpiły zdewaluowane komentarze, które zostały napiętnowane napływem użytkowników bez kompetencji, warsztatu i zdolności. Blog miał zastąpić komentarz pod artykułem, który był niewidoczny wśród innych, napiętnowanych, jak byśmy to dziś powiedzieli, hejterstwem czy po prostu bezsensownym bełkotem.
Był czas, kiedy wystarczyło mieć bloga, by mieć zyski z bloga. Nie było trudno o niewielkie zyski, jak ktoś miał choć odrobinę talentu, mógł liczyć na pieniądze które w pełni rekompensowały poświęcenie godziny-dwóch dziennie na proces redagowania, poza satysfakcją oczywiście. Dziś spróbujcie stworzyć bloga i mieć z tego jakieś zyski. To już proste nie jest.
Na dłuższą metę taka sytuacja jest nie do utrzymania, dlatego też mówi się o powstaniu kolejnej kategorii kanałów wypowiedzi dla tych, którzy zechcą wyjść z blogowej tłuszczy, a w przypadku mediów profesjonalnych - o upowszechnieniu płatnego dostępu do kontentu. I ten drugi nie jest niczym złym, w końcu kilka lat temu nikogo nie dziwiło, że płaci za gazetę. Oczywiście i dziś ten model funkcjonuje, choć w mniejszym stopniu niż się przewiduje. W przypadku TV ten model właściwie już działa, stąd płatne platformy, które przecież są tworem nie tak starym.
Publikacje płatne nie będą potrzebowały czytników RSS. Już teraz jest zbyt duża niechęć do bycia oszukiwanym przez nagłówki, a jeśli za dostęp będzie trzeba zapłacić, nieufność tylko się powiększy. Subskrybowane będą więc tylko te media, które będą uczciwie postępować z odbiorcą i będą w stanie wzbudzić w nim zaufanie. Taki model ma rację bytu, nawet jeśli obejmie taką liczbę użytkowników jaką miał internet 10-12 lat temu - wówczas też dla takiej garstki opłacało się tworzyć, bo były to osoby najbardziej świadome i zaangażowane. I nie ma tu żadnego elitaryzmu, po prostu jest coraz więcej osób którym obecny poziom mediów cyfrowych nie odpowiada. Pozostali i tak będą wpisywać 20 razy dziennie krótkie i łatwe do wklepania adresy mass-serwisów internetowych, czasem czytając jakiś artykuł i jak o RSS-ach nie wiedzieli, tak wiedzieć nie będą.
|