To jest ten nieśmiertelny wykres - poniżej pewnego poziomu cenowego nie opłaca się kupować urządzeń, bo płaci się za wszystko (materiały, pakowanie, transport, marże sprzedawców - tego się nie uniknie), ale nie za jakość, bo tylko na niej można przyoszczędzić. Po prostu aż należy dołożyć parę groszy na coś lepszego.
Później krzywa idzie przez pewien czas dość równomiernie w górę, kolejne złotówki to kolejne funkcje, możliwości itd.
Dochodząc do high endu cena szybuje w górę przy każdej najmniejszej zmianie specyfikacji - po prostu osiągane są granice technologiczne, więcej (w danym momencie) osiągnąć się nie da i za wszystko płaci się jak za zboże. A przy tym taki high end jest awaryjny, często niedopracowany, jeszcze częściej z niczym niekompatybilny (przynajmniej w odniesieniu do najnowszych rozwiązań, a to one przecież mają stanowić o wyjątkowości; po prostu urządzenie dziś jest niepełne bez jego otoczenia).
Dlatego bardziej cenię middle end, urządzenia już ponadprzeciętne, ale jeszcze nie wydziwiane. Niezbyt tanie, ale takie, w których można wskazać korzyść z wydania większych pieniędzy.
|