Kolejna gra z Rewelacjami na okładce. Jakoś dziwnie się składa, że zawsze, ale to zawsze jest odwrotnie niż sugeruje to podtytuł. Cóż, spróbowałem przynajmniej.
Odpalam na poziomie trudności inferno (czy jakoś tak to nazwali). Standardowe ostrzeżenie, że niby takie uber trudne, że straszne i mniej więcej żebym się schował pod wyrko. A co tam, bzdury, jak zawsze, odpalam - poczułem się jak Hunk z nożem. A więc pierwsze wrażenie pozytywne: deweloper nie traktuje mnie jak barana, ale że ja już za stary jestem na hardkory to quit game i przestawiłem na normal. ;d
Pobiegałem trochę Jill, w myśl PR babki z EA, że samotnie przemierzać świat to teraz nie modne i straszne, dorzucili mi kompana. Jak się wkrótce okazało to jednak obie postacie nie dość, że tępe jak motyka do wykopu kartofli to jeszcze Jill jest brzydsza niż w była w RE5 (a to już nie byle osiągnięcie). Nie chcę spoilerować, ale to pierwsze 20min gry: plaża wyspecjalizowana jednostka do walki z terroryzmem <ziew> biologicznym przyjeżdża na miejsce zdarzenia, sztuk troje, zacierają sobą ślady, wkładają ręce nie wiadomo w co (dosłownie). Komedia. A jednak deweloper traktuje mnie jak idiotę... W RE to był zawsze standard, może powinienem przywyknąć?
A przy wracając do tematu "tego nie wiadomo czego". Znowu nie ma zombie, ba, nie ma nawet majini. Zamiast tego są jakieś humanoidy z siurkami na czole, humanoidy z organicznymi kuszami, przerośnięte przywry krwi i psy majini. Tyle na dziś odkryłem. Ja przepraszam bardzo ale co to ***** ma być? To nie ten sam kaliber co zombie z shotgunami (RE6) no ale to nadal jest jakiś absurd.
Skończyłem pierwszy chapter, w drugim zmienili mi bohaterów, w kolejnym musiałem szukać klamki.
Póki co żenująca jest ta gra. To znowu nie jest RE...