Pewnie. I nie przeszkadza Ci jak rozumiem w ogóle, że policjanci podlegli pod jakiś komisariat mają przykazane wystawiać mandaty w ilości zupełnie nie związanej z rzeczywistą ilością wykrytych wykroczeń, a ze z góry przyjętymi limitami? Potem to skutkuje takimi sytuacjami, że policjant widzi niegroźny błąd kierowcy, ot skręcenie o metr za późno i najechanie na linię ciągłą w nieznanym mieście, czy podobną drobną pomyłkę, a nawet lekkie przekroczenie prędkości, za które zwykle by pouczył, a tak pisze mandat karny... A pouczenie jest jedną z metod postępowania przewidzianych przez ustawodawcę, który widocznie rozumiał, że jest różnica pomiędzy brawurowymi naruszeniami przepisów, a potrzebującymi interwencji, ale nie kary nieumyślnymi błędami.
Moim zdaniem nakłanianie do wystawiania mandatów w sytuacjach w których policjant w zgodzie z przepisami o ruchu drogowym do których się stosuje oraz swoim doświadczeniem i oceną konkretnej sytuacji sam wybrałby pouczenie, jest nakłanianiem do gorszego łamania przepisów niż gdyby namawiać do zaniechania interwencji.
|