Dyskusja: Radary w Polsce
Podgląd pojedynczego posta
Stary 24.07.2013, 20:30   #450
Jarson
Pa rampamer
Zlotowicz
 
Avatar użytkownika Jarson
 
Data rejestracji: 24.10.2006
Lokalizacja: Zachlajki
Posty: 10,031
Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>
Cytat:
Napisany przez demek Podgląd Wiadomości
Z pasami sie zgadzam chcesz to zapinaj, nie chcesz to nie zapinaj. Jedno ale, jak przez brak pasow doznasz obrazen to sie dobij sam zeby nie marnowano na pieniedzy na leczenie takich osob. Proste jak drut.
Moim zdaniem to w tym miejscu masz rację (w bardzo wielu innych w tym temacie też, choć oczywiście jestem zdania że w tych punktach o których dyskutujemy już niekoniecznie ). Inna sprawa, że zdaję sobie sprawę z niemożliwości wprowadzenia w życie przepisu o wyłączeniu z bezpłatnego leczenia tych, którzy nie mieli zapiętych pasów w czasie wypadków. Po pierwsze, nie zawsze dojdziesz czy pas był zapięty (przy większych wypadkach bez problemu, gorzej przy stłuczkach i kolizjach). A co robić, kiedy niezapięty nie jest sprawcą a ofiarą? Jak dojść, które obrażenia powstałyby nawet przy zapiętych pasach, a które nie?

Generalnie skoro nie da się wymyślić innego rozwiązania, obligatoryjny nakaz zapinania pasów oraz kary finansowe za nieprzestrzeganie go uważam za zasadny.

Mało tego, jestem zdania że zapinanie pasów chroni także innych użytkowników ruchu. Jedyna kolizja, jaką miałem polegała na tym, że wjechał we mnie z podporządkowanej gnojek mający prawko od dwóch tygodni. Biorąc pod uwagę miejsce i warunki, nie miałem żadnych szans na reakcję. Szczęście, że uderzył już w tył auta i ani mnie ani żonie nic się nie stało. Ale pasy zdały egzamin, że były potrzebne świadczyło choćby otarcie na przedramieniu - pas mnie przytrzymał i dzięki temu nie uderzyłem barkiem i głową w drzwi. Obróciło nas o ponad 360 stopni i gdybym nie skontrował kierownicą i zahamował, auto jeszcze z prędkością ok. 20 km/h wjechałoby sobie na chodnik - a tam było kilkoro ludzi, kto wie, czy zdążyliby uskoczyć? A gdybym nie miał zapiętych pasów to pewnie bym nie skontrował, bo byłbym nieprzytomny po uderzeniu głową w szybę...

Cytat:
Napisany przez demek Podgląd Wiadomości
Odpowiem Ci doakladnie to co powiedzial mi zawodowy kierowca, w przeszlosci autobusow i tirow a obecnie w osobowce + instrutktor na osobowki i tiry (autobusu nie maja tam gdzie pracuje). "Na zlej drodze mozna zwolnic, jechac ponizej ograniczenia i nie jest to zabronione" (cos w ten desen). Dokladnie takie samo zdanie posiadam. Jesli moje zdanie Ci sie nie podoba moze inaczej spojrzysz na sprawe przez zdanie goscia z doswiadczeniem wiekszym niz pol forum razem wziete.
Niech zgadnę - Twój instruktor? No cóż, prawdę rzekł, bo zacytował przepis Kierowca jest obowiązany poruszać się z prędkością przede wszystkim dostosowaną do warunków jazdy (na które składają się jakość drogi, pogoda, natężenie ruchu), w dalszej kolejności dopiero nie większą niż dozwoloną w danym miejscu przez przepisy. Druga strona medalu, że ma nie utrudniać ruchu, ale za zbyt wolną jazdę praktycznie mandatów się u nas nie wystawia. Uwaga techniczna co do egzaminu - jeśli zdecydujesz się z jakiegoś powodu jechać wolniej niż dopuszczalna prędkość na danym odcinku drogi - obecnie nie będzie to błąd (a kiedyś był i za to można było oblać egzamin). Jedno ale - jeśli np. na 70-tce jedziesz 50, a widzisz zbliżające się ograniczenie do 50-ciu, to musisz przy nim zwolnić, mimo że nie przekraczasz przecież prędkości - chodzi o to, ze masz zasygnalizować że widzisz znak, poza tym to jest kwestia konsekwencji - jeśli jako kierowca uznajesz że warunki drogowe (śnieg, deszcz, cokolwiek) wymagają jazdy z obniżoną prędkością, to trzeba ją obniżyć wszędzie - to logiczne.

Co do tego doświadczenia większego niż pół forum razem wziętego, to czujemy się obrażeni Myślę, że jednak znajdzie się tu niejeden z najazdem powyżej pół miliona km, może i sporo większym - a mówi się, że umiejętności kierowcy osiągają maksimum już po ok. 100-150 kkm - wówczas znika taki czynnik jak brak doświadczenia, jeśli zaś coś ogranicza kierowcę to ewentualne inne czynniki (wrodzony refleks, różny dla różnych osób itp.) Co do mnie, to potrafię jeździć praktycznie każdym rodzajem pojazdów "zwykłych" (choć nie na każdy robiłem uprawnienia, bo mi na to pieniędzy szkoda - nie mam ambicji zostania zawodowym kierowcą), a ponadto sporą ilością pojazdów specjalnych, jak ładowarki czołowe, koparki, o wózkach widłowych nie ma sensu wspominać bo to takie taczki na gaz. Wszystko to z zamiłowania do jeżdżenia, zawodowo nie jest mi to do niczego potrzebne. Tak czy owak choć z pewnością nie mogę się równać z wieloletnim zawodowym drajwerem, to jednak tak całkiem doświadczenia mi nie brakuje

Ale skoro już o doświadczonych kierowcach. Na kursie na instruktora miałem sporo zajęć z człowiekiem, który przez swoje życie więcej czasu spędził w aucie niż we własnym domu, poza tym wykłady odbywały się z różnymi osobami, w tym z policjantem z drogówki z wieloletnim stażem, egzaminatorem WORD-u, ogólnie osobami zaznajomionymi w temacie. Może to taka polska patologia, no nie wiem, ale jakoś nikt nie obnosił się z nadmiernym przykładaniem wagi do ograniczeń prędkości, mało tego - temat był poruszany na zasadzie "my się w elkach stosujemy do..." A o prędkości słusznie ktoś powiedział, że ona zawsze jest przyczyną wypadków - bo do żadnego przy dziesięciu na godzinę by nie doszło.

Rzeczywiste przyczyny wypadków poznalibyśmy (to już mój autorski pomysł), gdybyśmy w dwóch podobnych powiatach, z miastami, wsiami i różnego rodzaju drogami wprowadzili dwa rozwiązania. W pierwszym wyremontowalibyśmy wszystkie drogi i zostawilibyśmy obecną liczbę patroli i fotoradarów, a w drugim zostawilibyśmy drogi jak są a za to naustawialibyśmy fotoradarów co 50 metrów - tak żeby przekroczenie prędkości było całkowicie niemożliwe. Ciekawym, gdzie wówczas byłoby więcej wypadków...

Oglądaliście swoją drogą najnowszego Top Geara? Clarkson dziękuje tam nowemu ministrowi do spraw transportu w Wielkiej Brytanii, że nie podniósł dopuszczalnej prędkości na autostradach z 70 do 80 mil na godzinę. Argumentacja jest taka, że gdyby podnieść prędkość, wszyscy byliby szczęśliwi że jest wyższa, ale za to większość zaczęłaby się do niej stosować, bo po co przekraczać tak dużą dopuszczalną. W dodatku wszystkie służby zaczęłyby sprawdzać, czy nowe przepisy pomogły, a to by się wiązało ze wzmożonymi kontrolami. Trzeba by więc jeździć 80 mil na godzinę, co jest wartością o 15 niższą, niż wszyscy jeżdżą obecnie, kiedy limit wynosi 70
Jarson jest offline   Odpowiedz cytując ten post