Jasne, ale tu chodzi tylko o sprawdzenie umiejętności kandydata na kierowcę - takie wytyczne dostają egzaminatorzy na szkoleniach (a właśnie od egzaminatora to słyszałem). Podobny przykład - ograniczenie prędkości stojące niedaleko skrzyżowania. Otóż jadąc ulicą osiedlową gdzie jest ograniczenie - na przykład - do 30 km/h należy się do niego stosować. Oczywiście za pierwszym skrzyżowaniem ograniczenie przestaje obowiązywać, dlatego też zarządca drogi ustawia kolejny znak. Jeśli zrobi to zaraz za skrzyżowaniem to nie ma sprawy, ale niech to będzie z jakichś względów trochę większa odległość (niech będzie powiedzmy 40 metrów) i na egzaminie trzeba za takim skrzyżowaniem trochę na chwilkę przyspieszyć (już niekoniecznie do 50-ciu, ale jednak - oczywiście o ile warunki ruchu na to pozwalają) - właśnie po to żeby pokazać egzaminatorowi, że ma się świadomość że skrzyżowanie znosi zakaz. To już jest sztuka dla sztuki oczywiście, ale tego rodzaju zabawy pozwalają egzaminatorom sprawdzić wiedzę kierującego. Nie każdy zresztą egzaminator się przyczepi gdy ktoś nie będzie tego robił - wielu ocenia kandydatów nie przez pryzmat miliona paragrafów, a tego, czy umieją jeździć na tyle żeby móc samemu wyjechać na drogę. A ci z doświadczeniem wiedzą to po pięciu minutach