Ty nie boj (jak to mawia były wójt Wilkowyj) - popracują jeszcze trochę nad oponami i będziemy mieli emocje na najwyższym poziomie
Tak naprawdę, to sam nie wiem, co można by obecnie zrobić żeby ten sport był lepszy. Zwiększyć tempa się nie da bez ryzykowania bezpieczeństwa kierowców. Sztuczne ograniczenia sprawiają, że bolidy jeżdżą nudno i przewidywalnie, bo zawsze osiągają 99,x % przepisowych możliwości (są bowiem ograniczane elektronicznie).
Można by polikwidować limitery obrotów, tak żeby to kierowca decydował czy chce wyprzedzić bolid przed nim ryzykując eksplozję silnika, czy cierpliwie czeka. Ale nie, kibice mogą sobie słuch uszkodzić. To powinien być taki sport, żeby kibice nosili stopery w uszach!
Można by zmniejszyć silniki do litra i powiedzieć konstruktorom, że jak im się uda wycisnąć z nich tysiunc pińcet koni, to niech wyciskają. Można dodawać sztuczne przeszkody (właśnie te ograniczenie pojemności), ale nie tak jak obecnie - sztuczne limity!
F1 to wciąż ciekawy sport. Ale to nie to samo co dziesięć lat temu. I tu nie chodzi o brak Szumiego, czy wiek Ecclestone. Widać, że takie argumenty to szukanie powodów na siłę - dziś te same osoby płaczą za Schumacherem "bo tak za***iście jeździł", a jednocześnie wyklinają Vettela "bo Niemiec ciągle wygrywa" - schizofrenia jakaś? Coś mi się zdaje, że sporą część winy, jak ostatnio w wielu dziedzinach życia, ponoszą krawaciarze. Nauczy się taki w szkole, że benzyna jest be i chciałby, żeby w baku bolidu były cukierki (dietetyczne rzecz jasna, cukier też jest be, szkodzi na zęby). Guma w oponach też powinna być ekologiczna, przecież na dohamowaniach można zblokować koła i wydziela się rakotwórczy dym... A w ogóle, to prosi się telewidzów o wyłączenie odbiorników na czas F1, bo oglądalność serii jest zbyt duża i telewizory zużywają za dużo prądu.