To prawda, nie było czego. Moment o tyle historyczny, że Vettel jako pierwszy kierowca w historii wygrał osiem razy pod rząd w ramach jednego sezonu. Może i historyczny, ale nie bardziej emocjonujący jak dla piwosza wypicie tysięcznego piwa w swoim życiu

Sebastian jak to on ma ostatnio, pokręcił bączki na poboczu, ucieszył się nawet znacznie bardziej niż przy zdobyciu czwartego tytułu (co się dziwić, o tytule i tak nikt nie miał wątpliwości, że będzie, a te 8x pod rząd jeśli teraz by się nie udało, to w przyszłym roku nie wiadomo, czy w przyszłości byłoby osiągalne).
Brazylia jest ciekawa. A jeszcze jakby tak zechciało popadać, oj to byłoby fajnie... To jest idealny wyścig na koniec sezonu, jeżeli jeszcze nie jest wyłoniony mistrz. W obecnej sytuacji oczywiście aż tak interesująco nie będzie, ale i tak sądzę, że obejrzę z przyjemnością.