Przypominają mi się wszystkie nasze rozmowy, te internetowe, ale bardziej te na żywo, na przykład jak przyjechał do Warszawy na szkolenie, zamieniliśmy parę zdań, ja się spieszyłem do roboty, ale Rycha zawiozłem na miejsce. Szkoda, bo po południu wrócił do Szczecina, a mogliśmy posiedzieć i pogadać.