Z tekstów prawdziwych, moja wczorajsza wizyta w Media Expert. Stoję przy routerach i szukam... routera. Podchodzi do mnie pracownik X.
X: Pomóc w czymś?
J: Routera szukam. Dobrego i koniecznie z PPPoE.
Gość (najwyraźniej skonfundowany) bez słowa odwraca się i podchodzi do komputera, zaczynając coś przy nim robić. Oglądam sobie dalej routery i sprawdzam w smartfonie który co ma, gdzieś tam w świadomości odnotowując, że pewnie X sprawdza, które z nich mają obsługę PPPoE. Ale gdzie tam - postał sobie minutkę przy tym kompie i poszedł dalej.
No to obracam się do kompa, bo wygodniej i zaczynam sprawdzać w sieci specyfikację poszczególnych modeli.
X (nadchodząc wielkimi krokami): proszę pana, jak pan chce do komputera, to tam dalej jest dla klientów, bo z tego to nie wolno korzystać.
J: Ahaaaaa... [na cholerę mi tamten dla klientów jak ma poblokowane absolutnie wszystko oprócz strony Media Expert?]
Oglądam dalej, a w okolice routerów podchodzi inny klient, pan w średnim wieku.
X: Pomóc w czymś?
K: Dzień dobry, czy macie może Acces Pointy? [stoimy przy routerach, przypominam]
X: Nie wiem, to trzeba spytać kolegi.
I odchodzi. Pan stoi sobie spokojnie (chciałem podejść i pomóc, ale tak mnie zainteresowało, jak się sytuacja rozwinie, że aż się powstrzymałem). Po jakichś 20-tu sekundach idzie w stronę X.
K: Przepraszam, a gdzie jest ten pracownik o którym pan mówił?
X (pokazując palcem w inny koniec sali): Tam. [i odchodzi]
Mówię wam - jak zaczarowany się na to patrzyłem. Jakbym "z tyłu sklepu" kabaretu Tey oglądał (przy czym X miał z 22-25 lat). Gdzież to się taki uchował?
