Ja mam trochę inaczej, jak się skończyły upały, a nagle zaczęło zimno, to moja mama krzyczała cały czas, że jej zimno, żeby nie spalić od razu mnóstwa gazu, to grzałem ostro w kominku. Teraz Babcia już tak nie stęka, ma swój telewizor nowy w pokoju na górze, a tam jest teraz ciepło do rana przy centralnym wyłączonym o 20.

Druga sprawa, to rozmiar tego gmachu, który ogrzewam...
A trzecia sprawa: Nie kupujcie tanich wkładów kominkowych jeżeli macie zamiar nimi GRZAĆ. Mój wytrzyma jeszcze może rok, albo nie, żeliwo się zaczyna rozpadać.