No ja się szczerze przyznam, że też uwielbiam zimę. Mam tę świadomość, że zima to opał, ale to są jakby dwie różne strony medalu.
Zresztą, w moim przypadku było łatwo - jak mieszkaliśmy na wsi jakiś czas, to mieliśmy masę drewna od leśniczego, w miarę taniego, w związku z czym nie martwiłem się o palenie. Tyle, że w czasie dużych mrozów musiałem wstawać z samego rana dołożyć, a czasem to nawet przydawało się raz w nocy zajrzeć. Za to ogrzewanie wody mieliśmy elektryczne plus z centralnego jeśli akurat się paliło, w związku z czym paradoksalnie oszczędnie było wtedy kiedy było zimno (drewno wychodziło taniej niż prąd).
Teraz mieszkamy w bloku, ocieplonym, ciepła woda z sieci, także zima już zupełnie mi nie straszna.
|