Ja czytałem, że jednak najczęstszą przyczyną wypadków na drogach jest prędkość... Pomijając, czy się z tym zgadzam (bo tu też obowiązuje zasada - wystarczy stwierdzić prędkość jako współprzyczynę i nikt już np. na stan infrastruktury drogowej w tym miejscu nawet nie spojrzy), uważam, że w tej materii również należy podjąć natychmiastowe działania.
Po pierwsze obowiązkowe tachografy w każdym aucie. Nie zwykłe rzecz jasna, gdyż to będzie jak w przypadku kierowców ciężarówek - stała prędkość 90 km/h, nie ważne czy jest jakieś ograniczenie czy nie. No więc obowiązkowe, połączone z tachografem (rzecz jasna cyfrowym w związku z tym) odbiorniki GPS. Do tego certyfikowany brzęczyk informujący o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości. A gdzie tam zresztą brzęczyk, taki mały głośniczek co pika raz i krótko. Nie za natarczywie. Kierowcy nie można denerwować, jak prowadzi.
Ograniczników prędkości nie polecam, stoją w opozycji z innymi ustawami (przede wszystkim z jedną - budżetową).
Swoją drogą, patrząc na obecne komunikaty w mediach można by pomyśleć, że liczba śmiertelnych wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących wzrosła lawinowo od tego tragicznego zdarzenia w Kamieniu Pomorskim. Przecież potem była Łódź i kierowca tramwaju, teraz Gdynia

Tyle, że daje nam to trzy śmiertelne wypadki w osiem dni (więcej niemal na pewno nie było, bo teraz media trąbią o każdym jednym). Daje nam to nieco ponad jeden wypadek z ofiarami śmiertelnymi na trzy dni. To się jeszcze mieści - nie napiszę w normie, bo to żadna "norma" że giną ludzie - ale w statystykach. Nie dzieje się nic niepokojącego jeśli chodzi o wzrost liczby takich zdarzeń. Politycy mogą mnie straszyć, jaki to jestem zagrożony zabiciem, rozjechaniem, zgnieceniem na miazgę przez pijanego kierowcę - nie dzieje się nic, co by spowodowało że czuję się choć o włos bardziej zagrożony niż 31 grudnia ubiegłego roku.