Dzień dobry.
Kolega powiedział mi, że mój odtwarzacz jest na liście "zainfekowanego" sprzętu, więc wzięliśmy się za testowanie. Nie wiem czy dobrze testowaliśmy (o czym dalej), w każdym bądź razie ściagnął gdzieś jakiś film, który znajdował się na liście zabezpieczonych filmów, przekonwertował samo video i zapisał jako *.mkv, nie ruszał angielskiego audio i tak mi to przesłał. Wrzuciłem to na zasób sieciowy podpięty do mojego odtwarzacza i przemordowałem się przy całym film, bo był z gatunku, którego nie lubię. Efekt? Nic nie widziałem, wszystko słyszałem.
Jaki z tego mam wyciągnąć wniosek? Źle testowaliśmy, bo zabezpieczenie działa tylko na nośniki optyczne, czy wzięliśmy zły materiał, który nie był zabezpieczony i dlatego nie było problemów?
|