Jak już pisałem, jest niespójny. A nie spójny dlatego, że różne programy mogą mieć różny wystrój okna, ikonki w różnym stylu - niby zaleta, ale to zwykle wychodzi z tego wada. ;] A skoro przy ikonkach jesteśmy: jedne programy mają ikony "skeumorficzne", inne szklane, jeszcze inne pamiętają czasy flat, czyli lata 90te. Aby zmienić wygląd trzeba hackować. W przypadku themów to jest w miarę bezproblemowe, jeden patch albo jedna dodatkowa usługa w tle, ale w przypadku ikon systemowych aplikacji to dłubanina w EXE/DLL, które przy następnej aktualizacji zostaną nadpisane (jestem wrogiem ikon w plikach wykonywalnych). Widzisz, ja chcę aby system sprawiał mi przyjemność. Chce używać ładnych i funkcjonalnych rzeczy bo to mi sprawia przyjemność. Nienawidzę bylejakości, szczególnie że wszędzie jej dookoła w nadmiarze. To nie tylko chodzi o OS, ale o całe życie. Szczęśliwie jestem informatykiem i grafikiem, więc mam ten komfort dostosowania tego Pingwina pod siebie i akurat Mint 17 najbardziej mnie satysfakcjonuje (też nie w pełni, brakuje mi dobrego ciemnego stylu do okien, ale w tym przypadku to mogę sobie go ostatecznie sam zrobić).
Ja nie gram na PC, więc wybór mam łatwiejszy.
Powinni, to ludzkie prawo. Tyle w kwestii etyki, a życie sobie.
- - -
Andy, proponujesz mi dłubaninę na wiele godzin, a ja tego nie chcę. To ma po prostu działać zaraz po zainstalowaniu. Dlatego programy, które są niezmiernie istotne dla mnie bo do pracy, muszą działać ot tak po prostu i muszą działać zawsze - stąd maszyna wirtualna bo jest najmniej problematyczna i skopiowanie lub przywrócenie w razie fuckupu jest banalne.