Miałem podobny przypadek, ale z balkonem.
Sąsiadka ma zaszklony balkon, ja z kolei zaszklonego balkonu nie mam bo nie chcę. Był deszcz więc sąsiadce lekko zaciekło na balkonie. Więc co ona na to? A no stwierdziła, że za to że nie mam zaszklonego balkonu jej zacieka (chciała wymusić bym zaszklił balkon - dziwna jakaś).
Tak wiec się nie dogadaliśmy. To poszła do swojego ubezpieczyciela po odszkodowanie. Ubezpieczyciel wysłał komisje - pani pooglądała mój balkon i jej i na tym się skończyło. Sąsiadka dostała odszkodowanie i tyle. Puki co się nie odzywa - bo obrażona
Zaznaczam, ze komisji wpuścić wcale nie musisz - twoja dobra wola
Co do pozywania do sądu - po co?
Dana osoba ma ubezpieczenie i zgłasza się do ubezpieczyciela. I to on jeśli uzna to za stosowne będzie się sądził z tobą, a nie ona. Chyba, że chce dodatkowej kasy np. za straty moralne i stres przez to zalanie - to w tedy może cie pozwać. W tedy możesz mieć nawet dwie sprawy, jedną od sąsiadki, i jedną od ubezpieczyciela.
Dodatkowo jak sąsiadka kumata - weźmie papugę - to dla samej ugody jej się opłaci cie pozwać