Biorąc pod uwagę, że obecnie przechodzę (czytaj - włączam na 10-15 minut przed snem) pierwszą część Maxa Payne'a i w ogóle nie przeszkadza mi jakość obrazu, to w zasadzie masz rację, że to nie jest najważniejsze.
Z drugiej strony, jak kupuję samochód, to jest tam grom rzeczy raczej nieważnych, a i tak mając do wyboru egzemplarz z lub bez wolę dopłacić za "z". A poza tym jednak jakoś ten marketing działa i świadomość, że to, w co własnie gram, można mieć na peceta w nowej, lepszej jakości chyba by mi jednak przeszkadzała - choć wiem, że to żaden obiektywny argument.
Uważam, że największa bolączka graczy pecetowych to bardzo popularna myśl, że do komputera podłączamy monitor. Tak robi większość, a strata jest kolosalna - jeśli ta zasada ma być prawdziwa, to należałoby do niej dopisać "do momentu, w którym włączamy film lub grę, bo wtedy dobrze byłoby przełączyć się na TV".
Inne bolączki pojawiły się na pecety wcześniej, ale to nie znaczy, że ominą konsole. I tak to na PC szybciej pojawiły się problemy z instalacją gier ze względu na miliard paranoicznych zabezpieczeń. Ale w różnej formie przychodzą one i na konsole. Tak samo aktualizacje online, które potrafią irytować, jeśli włączają się przy co drugim uruchomieniu (u mnie tak jest, bo nie gram codziennie, a jeśli nie same gry, to Steam mi się aktualizuje prawie zawsze).
Ciągle się słyszy o różnych problemach, niemal aferach, z obu stron. A to port pecetowy gry ma masę bugów, a to gracze konsolowi mają problem z zalogowaniem się na swoje konto, czy wręcz są banowani z powodu pomyłki itd. Żadne z rozwiązań konsola-pc nie jest dziś jednoznacznie lepsze. Po pierwsze jest wiele aspektów do oceny, a po drugie, ten ekosystem żyje i kolejne rozwiązania albo polepszają, albo pogarszają sytuację którejś ze stron.
|