10.12.2014, 20:32
|
#962
|
Zarejestrowany
Data rejestracji: 17.02.2014
Posty: 9
|
Cytat:
Napisany przez Jarson
Poprzednią drukarkę plujkę miałem 4 lata; przetrwała większość studiów z przebiegiem zaiste kosmicznym. Pamiętam jeszcze, jak znalazłem ją na necie, ucieszyłem się widząc, gdzie jest jedna z najtańszych ofert w Polsce i jechałem pół Lublina na ulicę Głęboką, żeby ją kupić. Była droga jak cholera, ale tak samo wytrzymała. W jedne wakacje głowica nie przetrwała upałów, a następnie prób wyczyszczenia. Podejrzewam, że szczególnie zaszkodziło jej to drugie...
Obecną drukarkę już nawet nie pamiętam, gdzie kupiłem, ale dałem ok. dwóch stów. Używałem ją przez ok. rok na kartridżach zastępczych, wymagających napełniania i resetowania chipa, które wciąż sprawiały problemy. Tak mnie irytowały, że odstawiłem plujkę na ponad pół roku, a kiedy potem trzeba było coś wydrukować, po prostu sięgnąłem po nienapoczęte tusze startowe. Jak się skończyły, sprawdziłem i okazało się, że w międzyczasie gotowe do założenia zamienniki staniały na Allegro z 15 zł dwa lata wcześniej do 2,50 za sztukę. Kupiłem 10 i używam do dziś dnia, prawie kolejny rok.
Atramentówki może i w końcu zasychają, ale po wyborze modelu pod kątem kosztów eksploatacji odwdzięczają się kolorowymi wydrukami za grosze; a w razie czego nowy egzemplarz kosztuje tyle, co wymiana wszystkich tonerów w kolorowym laserze na zamienniki.
|
to gdzie Ty mieszkałeś że do głębokiej musiałeś jechać przez pół miasta  na Felinie?  Atramentówki rzeczywiście mają sporo zalet, są tanie, tusze też można kupić za śmieszne pieniądze
|
|
|