Jedziesz jutro do mnie? Pięknie!
Z pozytywów - wczoraj wieczorem postanowiłem oficjalnie uznać, że rozumiem angielski
Używam od lat, w mowie i piśmie, przy czym z biegiem czasu moje umiejętności wciąż się rozwijają. Kiedyś przede wszystkim czytałem i słuchałem, natomiast sporadycznie pisałem i mówiłem; teraz kontakty zawodowe wymusiły na mnie te dwie ostatnie czynności. To zmusiło mnie do zwiększenia wysiłków, bo wstyd zastanawiać się nad jakimś słowem, czy szukać na szybko zamiennika. W konsekwencji umiejętności zacnie nazywane w szkołach w szkołach writening i speaking mi się poprawiły, choć jeszcze nie jest tak, jakbym chciał.
Natomiast wczoraj przy oglądaniu filmu zdałem sobie sprawę, że w międzyczasie niepostrzeżenie przestałem mieć jakiekolwiek problemy ze zrozumieniem mowy. Dla pewności włączyłem sobie kilka materiałów, które powinny sprawić mi problemy - i jak od dawna nie mam problemu ze zrozumieniem ogólnego znaczenia wypowiedzi, tak teraz rozumiałem praktycznie każde słowo
Tak czy owak zostaje do pokonania rozbieżność w komunikacji w drugą stronę - przede wszystkim jeżeli chodzi o gramatykę, bo przecież nie będę do końca życia udawał, że połowa czasów w angielskim nie istnieje