I tam.
Niewidomy to ja byłem kiedyś, jak zabrałem się za spawanie. Oczywiście wiedziałem, że maska jest potrzebna i oczywiście jej używałem, ale że nie spawam często, to ciągle podpatrywałem, czy dobrze idzie.
O 18, będąc wystawiony na chłodny wiatr zacząłem czuć dziwne ciepło i leciutkie pieczenie, już wiedziałem, że łatwo nie będzie.
O 20, siedząc w domu i czując przemożną potrzebę potarcia oczu wiedziałem: a) że łatwo nie będzie, b) że lepiej nie pocierać oczu. Mimo, że wszystko, na co patrzę, zaczyna zachodzić niewyraźną, białą mgłą.
O 22, jak już kilka razy potarłem, wiedziałem, że łatwo nie ma. I że te krople, które zapuściła mi żona może i pomogą, ale raczej nie szybko. I że otwieranie oczu naprawdę nie ma sensu, bo piecze jeszcze bardziej, a i tak nic nie widać.
Ok. 2 w nocy wiedziałem, że łatwo nie ma, ale idzie ku dobremu - mogłem już na chwilkę otworzyć oczy i zobaczyć, gdzie jest zegarek.
Ok. 3 wiedziałem, że łatwo nie ma, ale jeśli się nie pociera oczu z chłodnym kompresem, to można nawet zasnąć.
To co tam takie zaćmienie