Cóż, gość się przeliczył, to teraz próbuje udowadniać bzdury.
Można zrozumieć sytuację, w jakiej P. Sadlik się znalazł, ale podawać jako dowód zapewnień banku o stałości kredytu cytowany mail na miejscu tego człowieka po prostu bym się wstydził.
Tak naprawdę nie ma się czemu dziwić. Pooglądajcie sobie "Uwaga Pirat" i wystarczy. Tam ludzie kompromitują się, starając się uniknąć mandatu za 300 zł. Czasem nawet ludzie w autach z wyższej półki, którzy na pewno głodować nie będą. I takie żałosne sytuacje widzimy wszędzie.
Ludziom dziś brakuje kręgosłupów, ot co. Nie wiem, może podświadomie im zazdroszczę efektów i dlatego tak mnie to razi? Ideałem na pewno nie jestem, ale jak żyję nigdy nie poprosiłem np. o lepszą ocenę na egzaminie - i nieraz było tak, że osoba która weszła ze mną i powiedziała mniej wychodziła z lepszą oceną, bo ją sobie wybłagała. "Bo mi brakuje do stypendium średniej", bo to, bo tamto. Bo babcia się ucieszy, jak przyniosę lepszą ocenę, bo Aniołek Stróż będzie mógł brylować przed innymi Aniołkami w niebiańskiej stołówce. Noż k****...
W przypadku frankowców wina na pewno leży także po stronie banków i ciągle to powtarzam. Wystarczy przejść się po sklepie z elektroniką lub innym supermarkecie, żeby na własne oczy zobaczyć jak naiwni są w Polsce niektórzy konsumenci. W takiej rzeczywistości to, że był okres kiedy wciskano ludziom powszechnie kredyty obarczone sporym ryzykiem to skandal. A jak przekonywano, to też wszyscy wiemy.
W zasadzie nie można wykluczyć, że medal ma i w przypadku Sadlika drugą stronę. On mógł naprawdę być przekonywany w rozmowach o tym, że niska rata to już na wieki wieków. A mail mógł być specjalnie sformułowany tak, żeby w razie czego wszystkiego można się było wyprzeć.
Tak czy owak jedno jest pewne - dzięki kredytom we frankach szwajcarskich z polskiego rynku wypłynęła i wypłynie rzeka pieniędzy i co by teraz nie zrobić, ktoś będzie w czarnej...
|