Wygranie w kumulacji to najgorsza metoda na wzbogacenie się. To tak, jakby dać Hayabusę komuś, kto do tej pory jeździł skuterem.
Jeszcze kilka lat temu na podobne zapytanie od razu wyrecytowałbym komplet planów (zresztą, pewnie co miesiąc inny). Dziś jestem przekonany, że z dużą dozą prawdopodobieństwa zastrzyk pięciu baniek mógłby mi prędzej zaszkodzić niż pomóc.
Kiedy zaraz po studiach zarabiałem niespełna 1,5 k zł byłem przekonany, że zarabiając dwa klepałbym się piętami po tyłku. Potem zacząłem zarabiać nieco ponad dwójkę i to samo myślałem o poziomie 3k. Jak doszedłem do tego poziomu, to okazało się, że sytuacja się powtarza. Jak na razie do kolejnych poziomów nie doszedłem (

), ale patrząc dookoła widzę, że na brak pieniędzy narzekają moi znajomi, których majątek wspomniane 5 mln zł znacznie przekracza. Co ma mnie więc skłaniać do myślenia, że mi taka kwota by wystarczyła?
Oczywiście gdzieś tam po cichu chciałbym być bogaty, mieć kasy jak lodu itd. Kto by nie chciał. Tyle, że przez te nie tak znowu wiele, ale niemal trzydzieści lat życia zdążyłem się przekonać, że nagły przypływ dużej gotówki raczej by mnie dużo szczęśliwszym nie uczynił.