No - umówmy się, że było prawie tak źle
Dla mnie szczytem bezsensu tworzenia na siłę dalszych części filmów ostatnich lat była ekranizacja Hobbita. Jeden z nielicznych filmów, które przerwałem w trakcie. Władca Pierścieni w kinie był wart każdej wydanej na niego złotówki, co do Hobbita cieszyłem się, że się nie wybrałem (choć było blisko) - pewnie z kina również bym wyszedł.