Jakąś godzinę z hakiem temu wyjeżdżałem spod Lidla, droga zwężona wysepkami, Opel Insignia jechał prosto, kobieta skręcała z przeciwnej strony do sklepu, nie wiem jak, ale nie zauważyła tego Opola z przeciwka, zaczepiła, gość odruchowo odbił w prawo i zaliczył rów na 2 metry głęboki, dachowanie, kupa dymu, poleciałem pomagać drzwi wyłamać, bo się o rów zaklinowały, a dymu było coraz więcej, kierowcę szybko wyciągnęliśmy, na nogach ustać nie mógł, gorzej było z dziadkiem, który wisiał na pasach, młody chłopak wskoczył do środka i próbował go odpiąć, ale bez skutku, padło hasło "kto ma nóż?", to pobiegłem po scyzoryk do samochodu, jak wróciłem z tej 100 metrowej trasy, to już 3 scyzoryki były, a mówią, że to tylko w Kielcach

Wszystko tam dobrze jest zrobione z drogą, tylko trochę wąsko

ale najgorsze, że ten rów, który pogłębili tak bardzo kilka lat temu (potrzebny, bo powodzie tam się robiły), nie ma barierki. Zwykła stłuczka zamieniła się w wypadek.