Słuchając po raz pierwszy odniosłem nieodparte wrażenie, że to album pożegnalny...a bardzo chciałbym się mylić.
Jakoś tak za dużo w tym melancholii i filozofii. Mają chłopy swoje lata, głos Bruce'a już trochę nie wyrabia, kondycha reszty pewnie też.
Co ciekawe, kolejne przesłuchania wypadają lepiej.
A przy okazji - są tu miłosnicy Lemmy'ego? Dziadek jak się zbierze w sobie, to jeszcze nieźle daje radę
Właśnie Motorhead wydał w 2015 roku kolejny album "Bad Magic".
Na zajawkę pierwszy utwór z płyty