No to jak poszlo. Wyjazd po 10, powrot zaraz po 16. Wliczony czas na wymiane gumy. Opona do wymiany bo ma dziure. Tam detka cala, wbil mi sie jakis kolec, troche zajelo az go zlokalizowalem bo nie wystawal w srodku opony. Wyszlo z przypadku jak ja wymienialem gume a koledzy pompowali zeby od razu kleic, dziura byla prosto od gory a nie z boku.

Prawdziwe nachylenie 19% a nie 16,5. Ruszylem telefonem i juz nie chcialem czekac az sie znow ustabilizuje.

Dziura z boku - na prawo widac kolec

Krzeszowice

Paryz

Max speed

Srednia predkosc

Goly czas jazdy. Nie zawiera dojazdu (predkosc byla wyzsza niz ta srednia)
Male podsumowanie jest takie, ze 52km jechalem ze skurczami miesni przednich dolnych uda, jazda pod gore na stojaco byla niemozliwa bo od razu lapaly skurcze. A to bylo jeszcze sporo przed najtrudniejszymi podjazdami. Pierwszy wyjechany na 26 (przod)/28 (tyl) bez zejscia z roweru z dupa na siodelku nawet na
Drugi podjazd byl duzo stromszy, z 1,5km podprowadzilem 100m (na dwa razy) bo nie moglem stanac na pedalach, gdybym nie probowal stawac to bym podjechal.
Zaraz jak sie zaczely skurcze to juz nie bylo sklepow, ale byl tylko kawalek pod gore i zjazd dlugi. Na dole w sklepie magnezu brak ale byla Muszynianka magnezowa. Do samych Krzeszowic jakos poszlo a tam shot magnezowy oshee. Nie pomoglo. Przed Trzebinia drugi. Tez nie pomoglo. Na Gory Luszowickie juz byl dramat pod gore, zjechalem na lewa strone (przed motorem jadacym z naprzeciwka, jechal szybko ale byl "daleko") zeby oprzec noge o skarpe, coby sie nie wypierd...ic. To byla rzeznia i napad konkretny

Wsiadlem na rower i pojechalem dalej na 1/3 (26/28) kolejny podjazd poszedl juz ok. Skurcze przeszly 15km od domu. 30-35 na prostej, podjazd u mnie z duzej tarczy.
Nie bylem w ogole zmeczony po powrocie. Jeden kolega mial podobne problemy do mnie, jak zajechalismy to mowil "ledwo zyje" minala chwila i ozyl jak ja. Powiem szczerze, ze nie ogarniam tego co sie stalo.