Byliśmy w kawiarni-księgarni-galerii z art w nazwie, jakoś dziwnie opustoszała i zostaliśmy sami... kelner nerwowo biegał i się pytał kiedy wyjdziemy... znaczy czy coś jeszcze podać, kelnerka coś potłukła, przy wyjściu widziałem ulgę załogi

No co, dosadne dowcipy wywołują dosadny śmiech

Zachowywaliśmy się jak Niemcy... nie, jak Australijczycy
Duża latte, lody, kawa z lodami, mam nadzieję, że bez śliny