Absolutnie dobrze, że gość wyleciał z roboty. Należało mu się. Sadyści powinni siedzieć w aresztach, a nie je nadzorować.
Co nie zmienia faktu, że wielosettysięczne odszkodowania to już jest jakaś paranoja. Pamiętam, jak w auto kumpla w UK o 5 nad ranem wjechał 50-latek na rowerze, który wracał z pracy po nocnej zmianie. Gość złamał rękę. Wynajął prawnika, który kumplowi dał przed rozprawą do podpisania papierek (mówiąc, że podpisanie pozbawi go kłopotów z długotrwałym sądzeniem się), w którym było... przyznanie się do winy, zgoda na jednorazową rekompensatę w wysokości kilku k funtów i... renta do końca życia w wysokości chyba 600 funtów na miesiąc. Oczywiście do rozprawy doszło, a sąd i tak chyba dla świętego spokoju i z obawy przed apelacjami, przysądził znajomemu nieduży mandat i zakaz prowadzenia pojazdów na bodajże pół roku. "Poszkodowany" nie dostał chyba nic.
Kiedyś jak ktoś miał w wypadku złamaną rękę, to dostał 5k zł odszkodowania i wsio. Dziś bierze się za to kancelaria prawna i stara wyciągnąć 100 k zł. Plus 250 k zł za traumę po wypadku. I 20 k zł dla każdego z dzieci poszkodowanej osoby, które muszą żyć z osobą z traumą po wypadku. Plus 50 k zł dla współmałżonka za to samo, ale również w łożu małżeńskim. Plus 26,50 za Nurofen kupiony już poza szpitalem.
Z powodu takich naciągaczy i całego tego przemysłu cena OC już od paru lat lekko rośnie, a wygląda na to, że w najbliższych latach wręcz poszybuje w górę. Rozumiem realny zwrot strat, nie tylko materialnych rzecz jasna, ale sorry - nie więcej. To nie lotto - kto wylosuje fajną kontuzję, czyli taką, która realnie nie powoduje skutków zdrowotnych na przyszłość, ale wygląda nieprzyjemnie, ten wygrany, a reszta kierowców to looserzy...
Ostatnio zmieniany przez Jarson : 22.12.2015 o godz. 21:57
|