Ależ może. Pojedynczy pyłek, jeżeli znajdzie się w nieodpowiednim miejscu - pomiędzy głowicą a talerzem - może doprowadzić do powstania miniaturowej ryski, która jeśli znajdzie się w pechowym miejscu, może "zamazać" ważny fragment pliku, którego odzyskanie stanie się wówczas z miejsca mocno utrudnione.
Co więcej - taki pojedynczy pyłek (a na przykład w przypadku rozhermetyzowania dysku poza clean roomem nawet na chwilę tych pyłków będzie prędzej dziesiątki/setki niż jeden) nie zniknie, jak opiłek metalu w silniku, przylepiwszy się do magnesu na dnie miski olejowej; będzie raczej swobodnie krążył po wnętrzu obudowy, od czasu do czasu kolejne razy dostając się nie tam gdzie trzeba. I w ten oto sposób teoretycznie i jeden pyłek może napsuć.
Natomiast co do odzyskiwania danych - tu dla odmiany w HDD można przy odrobinie chęci starać się dokonywać cudów nawet z nadpisanymi danymi.
Dysk twardy nie poradzi sobie w żaden sposób z danymi raz nadpisanymi. Głowica ma dokładnie taką samą "rozdzielczość" przy zapisie i odczycie. Łopatologicznie - to tak jakbyśmy z zawiązanymi oczami wrzucali powiedzmy kredę do pudełeczek tworząc kod, a następnie odczytując go po wadze pudełeczka. Kasowanie z kolei - to opróżnienie pudełka. Po takim skasowaniu możemy sobie podnosić pudełko do woli celem sprawdzenia czy coś w nim było czy nie - nie domyślimy się stanu poprzedniego. W laboratorium możliwości są większe i można znaleźć pozostałości po poprzednich bitach - tak jak bez zawiązanych oczu widzielibyśmy ślad po kredzie.
Po prostu głowica nigdy nie ma idealnego przebiegu, proces zapisu czy kasowania nie zostawia może śladów widocznych dosłownie - jak napisał Berion - pod mikroskopem (mikroskop optyczny nie pozwoli nam odtworzyć stanu namagnesowania powierzchni), ale już dokładny skan powierzchni pokaże delikatne aberracje, świadczące o poprzednich stanach poszczególnych bitów. Metoda ponoć dość łatwa przy szukaniu stanu poprzedniego, ale już kilka kroków wstecz - szczególnie przy nadpisywaniu metodą Gutmanna czy podobną - i tak będzie absolutnie nieodczytywalne.
A skąd się bierze możliwość odczytu danych choćby i po katastrofie statku powietrznego, gdzie przeciążenia czy temperatura są bardzo niekorzystne? W takich przypadkach nośnik jako cały może ulec poważnemu uszkodzeniu, talerze z danymi mogą być popękane, może i lekko zniekształcone przez temperaturę - ale dane nie są nadpisane nawet raz, w związku z czym o ile nośnik się nie stopi na ceramiczną kulkę, bit po bicie będzie go można odczytać.
Ostatnio zmieniany przez Jarson : 02.10.2016 o godz. 23:04
|