
pogrillowa.
Piwem tygodnia (a może nawet miesiąca) zostaje St. Stefanus (zdjęcie z internetu).
Nie przepadam za piwami o posmaku drożdży, po "wstępnym" łyku jakiś chochlik nawet podpowiadał mi by to wylać, przemogłem się jednak i nie żałuję, bowiem zwykła, grillowana kiełbasa w połączeniu z tym belgijskim wynalazkiem staje się słodka!

No, może słodkawa - w każdym bądź razie wrażenie jest niesamowicie przyjemne, nie tylko dla kubków smakowych.
Swoją drogą, każda butelka ma na etykiecie ręcznie wypisany podpis mistrza ceremonii warzenia + miesiąc i rok "wydania z piwnicy" (po 3 miesiącach leżakowania), a według browaru (co internety potwierdzają) przez 18 miesięcy po tym czasie nadal dojrzewa w butelce zmieniając swój smak i kolor. Moje było z maja 2016, więc sobie długo nie dojrzewało.
Godne polecenia!