Ja kominki uwielbiam, szczególnie, że mój dziadek był leśnikiem i drewno traktuję jako bardzo naturalne źródło energii. Jest też w moich stronach względnie tanie.
Drewno jest zresztą u mnie nie tylko ekonomiczne, ale i ekologiczne. Po pierwsze jest w pełni odnawialne. Po drugie spalane w piecach jest znacznie bardziej ekologiczne niż spalane w ciepłowniach. Nowoczesne kotły zgazowujące drewno mają niewiele niższą sprawność niż kotły w ciepłowniach, a ponadto w ciepłowniach używa się zrębki. A zrębkę trzeba najpierw rozdrobnić rębakami zużywającymi naprawdę spore ilości paliwa, a następnie transportuje często setki kilometrów (ode mnie do najbliższej ciepłowni spalającej zrębkę jest prawie 200 km!)
Drewno do pieca trzeba jedynie porżnąć piłą i przewieźć kilka kilometrów. Ilość paliwa do piły wystarczająca na przygotowanie drewna na zimę do nowoczesnego domu o powierzchni grzanej 100 m2 z nowoczesnym piecem to jakieś... 2-3 litry. Paliwo na zwiezienie drewna - niech będzie 20 litrów. Reszta - prezent od słoneczka.
Oczywiście Warszawy się drewnem nie ogrzeje. Co nie znaczy, że nie należy doceniać go jako paliwa. Skoro mówi się nam, że nie można marginalizować udziału elektrowni wodnych w miksie energetycznym, choć to zaledwie 1% produkowanej w Polsce energii elektrycznej, to znaczy, że drewnem palić trzeba.
To trochę off top, ale zmierzam do tego, że kominek to dobro