Przez Zetoxę mądrość ludowa przemawia.
Kiedyś miałem wrażenie, że realizując swoje postanowienia mam realny wpływ na to, żeby sobie polepszyć egzystencję. Ale życie jest zbyt nieprzewidywalne. Ot - kupiłem niedawno kilka podręczników branżowych, coby w razie potrzeby wiedzieć lepiej. I teraz mógłbym sobie postanowić, że wykuję je na pamięć. A miesiąc później mógłbym stracić pracę, znaleźć inną w innej branży i cały wysiłek na marne (choć akurat tu nie do końca - jednak czego się nauczymy, to nasze).
Nie ma sensu nadmiernie się spinać. Snuć planów rozwoju na 55 lat. Owszem, warto się rozwijać, nie można się nie starać, ale bez podejścia "jak mi się nie uda mój plan to stryczek". Jak się nie uda pojawi się inny, natura nie znosi próżni (choć próżniaków też nie bardzo).
Słyszałem, że Grzeniu z Zetoxą wspólnie postanowili, że w styczniu nie piją piwa