Właśnie impreza się rozpoczęła, a dokładnie to wczoraj. Dzisiaj rozpoczęła się dla Polaków.
Graliśmy, po całkowitym przemeblowaniu drużyny, z Norwegami. Z tymi Norwegami, którzy po zaciętej walce (i kontrowersjach w końcówce meczu) przegrali w finale mistrzostw Europy z Niemcami.
Wynik - przegraliśmy 22:20, ale postawa naszej 'młodzieży' jest budująca. Prawdę mówiąc obawiałem się tego meczu, bo nikt nie wiedział na co naszych stać. Oni, tak naprawdę, dopiero debiutują w poważnej imprezie, nie są jeszcze zgrani ze sobą i trochę zestresowani. Niemniej to, co pokazali na parkiecie, każe optymistycznie patrzeć w przyszłość drużyny. Te mistrzostwa mają służyć nauce gry z silnymi przeciwnikami i nabieraniu doświadczenia.
Teraz najważniejsze, to wygrać w sobotę z Brazylią i zbierać jakieś punkty, żeby wyjść z grupy. Tych zgnietli wczoraj Francuzi, ale nie ludźmy się, że nam też tak pójdzie.
Trudno liczyć na punkty z Francją, z Rosją też będzie trudno...
Kibicujmy więc naszym i trzymajmy kciuki