Palę w kominku, a raczej tlę, na górze 21,8 przy zakręconym na amen kaloryferze, odkręcenie go też by niewiele zmieniło, bo przy ustawieniu na 18 stopni, grzejniki na dole nie są zimne w dotyku, ciepłe też nie, piec ma czkawkę, jak byłem w kotłowni zajarać szluga, to odpalił na jakieś 10 sekund, czyli rosła temperatura na zewnątrz i elektronika wymyśliła coś nowego, czyli, że jeszcze dłużej będzie mielić wodą zanim ją zatrzyma i przygrzeje do tych 38 co musi, żeby żeliwo wysuszyć. Na dole, tam gdzie kominek nie dociera teoretycznie, 18,6, a słońca dzisiaj brak, ale chmury cienkie, chyba nadszedł czas na grzanie po kilka godzin dziennie, co moją kieszeń niezmiernie cieszy.
