Miałem sen, wielki sklep, a w nim ustawione całe słupy wody i innych rzeczy do picia, ale ja z jakiegoś powodu nie mogłem nic kupić. Później śniłem, że pracuję na Pradze przy reklamie, miejscowe chłopaki sączą z wielkim smakiem piwko po bramach, ba, nawet w tej bramie co za nią kręcimy, jest sklepik, wchodzę, a tam nie ma do picia nic bezalkoholowego, nic! "Panie, to Praga, tu takich rzeczy nie kupują!" A ja w pracy, nie mogę piwa...

No to sobie myślę w tym śnie, że gdzieś pójdę dalej, ale cały czas ktoś coś ode mnie chce i muszę latać, a tak się chce pić!
Na koniec jakiś nowy gość przyczepił się do mnie i strasznie się stawia, no wier.dolić mu nie mogę, bo to gość z ekipy, ale stawia się też do miejscowych, no to myślę, nic nie muszę, oberwie na 102%

, dziwnie podobny gość do właściciela sklepuzarogiem, gdzie nie ma żadnych alkoholi, ale ogromny wybór picia.
Cholerne śledzie.
Jestem po litrze wody, idę na kawę.