Kupiłem sobie chiński telefon do wbijania gwoździ, czyli do pracy.
Załącznik 93899
Nie miałem ochoty czekać na dostawę z Chin, tam by kosztował niecałe 40$, ale dostawa 2 miesiące, jakby go oclili, to by wyszły 3 miesiące i to samo.
Załącznik 93900
Taki toporniak spory, IP67, czyli nie topić, ale deszcz mu nie straszny, Ruski nim gwoździe wbijał, bokami nawet prawie śladów nie było, ekran się wgniótł, ale nie rozlał, bo jest gruby, odstający plastik przed nim.
Zamrażania w wodzie nie przeżył, bo się rozszczelnił, wszelkie upadki i rzuty przechodzi bez większych zarysowań.
Chodzi to na jakimś Androidzie, płynnie, bo to tylko podstawowa obsługa telefonu.
Karta pamięci musi być, maksymalnie 8GB, no i starczy.
Bardzo mocny głośnik, więc w hałasie łatwo usłyszeć dzwonek, do tego jak się włączy rozmowę na głośnik, to spokojnie można się dogadać, mikrofon nie wzmacnia się wtedy, więc trzeba gadać przy uchu.
Podbija wysokie tony, to chyba dobre dla kitajskiego języka, słychać mnie jak z pudełka, tak twierdzą rozmówcy, ale całkiem zrozumiale.
Ma bardzo mocną latarkę.
Funkcja power bank.
Załącznik 93901
Dodatki... dali lampkę na USB, ale zapomnieli o adapterach do SIM, bo wchodzą w niego normalnej wielkości.
Załącznik 93902
A teraz się pośmiejemy, wielki akumulator 5200Ah.
Ruski go rozpruł, jak wyjął wszystkie wkładki, to znalazł tam akumulatorek, zmierzył, 2000Ah.
Jak na razie, bez ładowania na początku, przez 3 dni zniknęła jedna z 5 kresek, więc chyba będzie długo trzymał.
Załącznik 93903