Ta, łojtentego, jak wyjszłem rano z chaupy, to się pierszy raz odjszczałem prawie o osiemnastej, lałem jak koń, a raczej jak słoń.
Po odbyciu godzinnych telefonów, w czasie których żarłem, też pierwszy raz, bo rano po kawie zapomniałem, że jeść trzeba, otworzyłem właśnie piwo za 2 zeta, Jasne Że Pełne, coś już dno w puszce widać.