Cztery setki i dwa razy się otarł (96 i 87, za każdym razem z układem w którym mógłby pokusić się o 120+). Nie było też frejma bez 50-tki ze strony któregoś z nich. Szkoda, że Wilson tak się pogubił pod koniec, co jednak nie zmienia faktu, że i tak kibicowałem Ronniemu i cieszę się z jego wygranej