Z jednym japońcem lewy grał w Borussii (Kagava) i był dobry. I nie on jeden jest dobry.
Tam nie ma słabych, to nie lata 70-te. Trzeba się napocić, żeby wygrać - nikt łatwo skóry nie sprzeda.
A na temat ekip afrykańskich dużo może powiedzieć Kasperczak i na pewno nie powie, że to chłopcy do bicia.
__________________
Pozdr./Grzeniu
|