Cała papierowa torba była zaschniętych chlebów razowych i bułek, mówię, ugotuję zupę chlebową. E... o... y..., ugotowałem gar 3,5 litra, ledwo załapałem się na michę, tak wpierniczali.

Jak dla mnie, to taka prawdziwa powinna być tylko, albo prawie tylko z chleba żytniego na zakwasie, ale ta z lepszymi bułkami też była super.
Leżajsk niepasteryzowany z konserwy, musiałem na fotelu przespać 2 godziny, bo mi z życiorysu uciekły, ale to już norma. Zaraz walę się do wyra, chociaż trochę za wcześnie...