Rycho dał nam popis staropolskiego picia, a że nikt gorszy od niego nie mógł być (ja i Zetox), to było ciężko, wypaliłem się jak świeczka.
Jeszcze truciciel podstępny, Zetox, przyniósł na sam koniec Gorzką Żołądkową, tę na paście do podłogi, słodką...
Każdy podkład kolejowy sprawiał ból, gdy wracałem.