O ile wiem, w ostatnich latach (przynajmniej tak ich CEO mówił) oni nie zarabiali na telefonach, sprzedając praktycznie po kosztach, tworząc sobie markę i starając się zarobić w branżach z mniejszą konkurencją i wyższymi zyskami (np. urządzenia do tworzenia systemów inteligentnych domów). Brzmi to nawet prawdopodobnie, bo na telefonach kroci się nie zarabia jeśli nie jest się producentem bazującym na marce, a z kolei sprzedaż tanich a dobrych telefonów (urządzeń, których używają wszyscy) jest świetną metodą, żeby wyrobić pozytywne skojarzenie z marką u konsumentów.
Obecnie na rynku pojawiło się kilku innych chińskich producentów, którzy produkują nawet tańsze urządzenia z podobnymi parametrami pamięci, ekranami, ilością rdzeni w CPU. Tyle, że wszystko to na znacznie słabszych procesorach (tanie MediaTeki zamiast średniopółkowych układów Qualcomma) i znacznie mniej "kompletne" - niby telefon z parametrami ze średniej półki, ale obudowa jak w najtańszych budżetowcach, często wysoka awaryjność sugerująca stosowanie najtańszych komponentów - stąd się biorą ceny.
Różnica zaciera się nie tylko dlatego, że Xiaomi drożeje, ale i duże "tradycyjne" marki tanieją. Co prawda flagowce utrzymują wysokie ceny, wręcz stają się coraz droższe w stosunku do innych cen, ale średnia półka dzięki chińskiej konkurencji już nie poszła tropem high-endu i nie podrożała, a może i nawet nieco poszła w dół (ponownie - gdy weźmiemy uwagę inflację plus jeszcze w Polsce cenę dolara).
|