Żeby uzyskać ze stroju 440 strój 432 Hz wystarczy obniżyć częstotliwość całego utworu o 1,(81)%. Nie musisz do tego "poszukiwać" dźwięku A, chyba że tylko dla upewnienia się, że cały utwór rzeczywiście jest nagrany dla częstotliwości dźwięku A=440 Hz.
Powstaje pytanie - po co? Nie ma dla nas absolutnie żadnego znaczenia różnica tych niespełna dwóch procent bazowej częstotliwości dźwięku A. Natomiast spisek mający nas "odciąć" od wspaniałej częstotliwości 432 Hz? Cóż, może jednak jakoś, w heroicznej walce, uda nam się jakoś osiągnąć tę zakazaną częstotliwość?
Mam w domu kilka instrumentów. Do tej pory - o ja naiwny! - wydawało mi się, że mogę je nastroić do jakiej bądź częstotliwości. A do jakiej mam nastrojone? Ponieważ jestem głupi i dałem się omamić spiskowi Rockerfellerów i innych, stroiłem je zawsze do 440 Hz! Spójrzcie tylko, jakim jestem de
***9837;ilem:
Jak widać, gitara, którą właśnie sprawdziłem, jest nastrojona w zasadzie idealnie do 440 Hz - bo mój stroik właśnie taką ma zadaną standardową wartość.
Zapewne konspiratorzy spisku nie pozwalają na nastrojenie do 432 Hz, jestem pewien, że tej częstotliwości w ogóle nie będzie na liście, idąc w dół na pewno po 433 pojawi się od razu 431:
A nie, jednak się da... Coś podobnego
Jak teraz wygląda nastrojona do 440 Hz struna A?
Oczywiście stroik pokazuje, że dźwięk A jest za wysoki (i oczywiście wszystkie pozostałe siłą rzeczy też).
Nastroiłem gitarę do tychże 432 Hz i zagrałem sobie kilka utworów. Wybaczcie, że nie nagrałem jakichś sampli, ale przecież na YT można znaleźć masę "leczniczych" 432-hercowych utworów, także chyba nie ma sensu się trudzić, ich jakość będzie znacznie lepsza niż tego co mógłbym nagrać w domu.
Moje wrażenia? Oczywiście zgodne z przewidywaniami - nie odczuwam żadnej różnicy. Moje samopoczucie się nie poprawiło. Dźwięki nie brzmiały lepiej (ani rzecz jasna gorzej). To jest po prostu odrobinę inny strój.
To tak samo, jakby ktoś zaczął mówić, że spiskiem było wprowadzenie systemu dziesiętnego, a dużo łatwiej liczyłoby się nam w szóstkowym - bo na przykład pięć drużyn siatkarskich liczyłoby wówczas okrągłe 50 zawodników. Owszem, liczyłoby - wówczas kolejne liczby naturalne wynosiłyby bowiem 0, 1, 2, 3, 4, 5, 10, 11 itd. Po prostu nie byłoby cyfr 6, 7, 8 i 9, kolejną liczbą po 5 byłoby 10, po 55 następowałoby 100 itd. Ale jaka to byłaby różnica dla samego liczenia? Żadna. Ot, kolejna rzecz wybrana arbitralnie, bo jakąś trzeba było wybrać. Tak samo można było dobę podzielić na 20 godzin, okrąg na 1000 stopni, a temperatura topnienia lodu (i tak różna w różnych skalach) mogłaby wynosić 230 stopni Galusa...